EN

4.09.2020, 15:13 Wersja do druku

Czym jest las, kim jest las?

"Las" w reż. Angeliki Pytel z Psychoteatru we Wrocławiu na VI Ogólnopolskim Festiwalu Teatralnym "Pociąg do miasta - Stacja miasto" w Gdyni. Pisze Aleksandra Kościuszko w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Krzysztof Winciorek

Konflikt pokoleń jest problemem występującym od zarania dziejów, szczególnie widocznym w XXI wieku. Starzejące się społeczeństwo, burzliwa historia XX wieku, postęp technologiczny, przyspieszony pęd życia – m.in. te czynniki pogłębiają istniejące już zjawisko przepaści międzypokoleniowej. Problemy psychiczne są jednym z większych problemów współczesnej cywilizacji. Istniały one zawsze. Czym jednak jest choroba psychiczna w dzisiejszym społeczeństwie i jak odnajduje się w nim jednostka dotknięta podobnym zaburzeniem? Spektakl „Las” daje widzom wgląd w funkcjonowanie chorej psychicznie jednostki w dzisiejszych czasach.

Gdynia, 7 sierpnia 2020 roku, godzina 21:00. W pośpiechu wchodzę we wrota typowo gdyńskiej, modernistycznej kamienicy. Otwiera się przede mną prostokątne, wypełnione oczekującymi gapiami podwórko. Jedni siedzą na krzesłach, drudzy stoją. Wszyscy, włącznie ze mną, wpatrzeni są w kobiecą sylwetkę stojącą na podwórkowej „scenie”. Pierwsza rzuca się w oczy bielizna. Spod długich włosów wystają tylko dwie, umięśnione nogi, jakby wyrastające z majtek. Kobieta pnie się całą powierzchnią swojego ciała po brzegu altany, który ją podpiera. Ten człowiek wydaje się być, pomimo muskulatury, dość delikatny i  kruchy. Staje na środku i zaczyna opowiadać o swoim otoczeniu. O rozmowach sąsiadów, które słyszy przez kaloryfer, o stukaniu w ścianę… W końcu mieszka na blokowisku; a my, widzowie, dosłownie znajdujemy się na blokowisku razem z nią. Osiedle zdaje się pulsować, żyć własnym życiem. Posiada własny rytm, tak jak zegarek. Rutyny sąsiadów tworzą odrębną, spójną mozaikę dobrze znanego postaci cyklu okołodobowego.

Tytułem spektaklu autorstwa Angeliki Pytel, będącej w nim także jedyną aktorką, jest „Las”. Semantycznie słowo „las” sugeruje pewnego rodzaju gąszcz. Jedną z otwierających monodram piosenek jest utwór, w którym aktorka pośrednio opowiada o zjawiskach występujących w mieście, m. in. o tłumie, karetkach, hałasie. Słuchając piosenki, na myśli przyszedł mi utwór pt. „Betonowy Las”, polskiego zespołu The Dumplings. Nie tylko tematyka samego utworu oraz zbieżność między nazwami naprowadziły mnie na spekulacje odnośnie potencjalnego znaczenia tytułu spektaklu, ale także samo jego brzmienie oraz brzmienie głosu aktorki-piosenkarki. Nie chciałam jednak od razu wskakiwać w konkluzje, pozostawiając interpretację kwestią otwartą. Jak się później okazało, było to słuszną decyzją. Postać prowadząca monolog zaczęła bowiem manewrować w tematyce. Zaczęła opisywać wygląd swojego mieszkania oraz co się w nim dzieje, a później epizody ze swojego życia – począwszy od zjawisk o powierzchownym charakterze, a zagłębiając się w coraz to mocniej intymne szczegóły swojego życia, począwszy od historii z dzieciństwa. Opowieść ta może przypominać więc swoją strukturą cebulę, gdyż odkrywając warstwę po warstwie, widz wraz z postępującym scenariuszem dociera do sedna problemu. W tym przypadku problemem jest dosłownie wnętrze, będące ludzką psychiką. W końcowych etapach spektaklu zostało także zasugerowane znaczenie tytułu „Las”. Aktorka mówi: „Gdy patrzę las, las patrzy we mnie. Gdy patrzę w otchłań, otchłań patrzy we mnie”. Dzieje się to według niej przy użyciu lustra. Sugeruje ona więc, że każdy z nas jest dziki, „nienormalny”.

Przełomem w opowieści o życiu bohaterki była nakreślona w kolejnym utworze relacja intymna między główną bohaterką a jej nowym partnerem. Seks w kontekście tej sztuki się być medium zacierającym to, co zewnętrzne, z tym, co wewnętrzne. Dziewczyna pod wpływem miłości zaczyna opowiadać o swoich najintymniejszych przeżyciach, problemach emocjonalnych, zapraszając widza w kuluary swojego umysłu. Wcześniej rys biograficzny i emocje opowiadającej były nieobecne, jednak w obliczu uczucia, kobieta zdaje się wyraźniej uchylać widzowi rąbka tajemnicy na własny temat. Choroba psychiczna nie są jest już cichym towarzyszem, a zaczyna stanowić główny wątek, dominując treść spektaklu. Bohaterka nie mówi wprost o swoich zaburzeniach, nie nazywa ich po imieniu, nie używa konkretnych haseł, lecz opisuje szczegółowo i autentycznie swoje subiektywne przeżycia. Opowiada o emocjach, które są dla niej oraz jej związku destruktywne, tworzą nieodłączną część jej osoby. Ponadto, interesujący jest także rytm spektaklu. Opowieści są regularnie przeplatane piosenkami: piosenka-opowieść-piosenka… życie-śmierć-życie… Czy istnieje zależność? Główną bohaterkę poznajemy w tym właśnie rytmie, akcja oraz sama postać zdają się ewoluować, toczyć. Forma była więc dość wymagająca dla przeciętnego widza, ponieważ akcja wręcz sączyła się, w sztuce występowało także wiele niedopowiedzeń oraz ambiwalencji, otwierających widza na możliwość własnej interpretacji, zmuszając go do snucia własnych domysłów.

Dość istotnym wątkiem w sztuce jest religia. Bohaterka spowiada się księdzu z własnych przewinień, będących grzechami ciężkimi. Samobójstwo, którego próbuje się dopuścić kobieta, jest grzechem ciężkim, zresztą, jednym z kilku na jej koncie. W spektaklu miejsce swoje znajdują także inne motywy zaczerpnięte z religii. Aktorka podczas spektaklu ściąga sweter po swojej śmierci. Ten symboliczny gest przywiódł mi na myśli sentencję: „z prochu powstałeś, w proch się obrócisz”. Wszystko jest skazane na śmierć od samych narodzin, „memento mori”. Po wspomnianym, geście postać wchodzi po schodach altany, która także od samego początku spektaklu służy jako rekwizyt. W kulturze często występuje topos schodów do nieba. W średniowieczu – na obrazach przedstawiających Sąd Ostateczny, a w czasach współczesnych – m.in. w piosence Led Zeppelin pod tytułem „Stairway to Heaven”. Ponadto, istnieje pewien rodzaj konfliktu wewnętrznego w osobie opowiadającej, która podlega procesowi spowiedzi i powtarza jak mantrę lub modlitwę: „krwi, jak najmniej skaleczeń drobnych”. Religia stanowi więc ważny element sztuki, gdyż jest to tło kulturowe dla tejże introspekcji.

Osobiście ujęły mnie sposób gry i uroda aktorki. Angelika Pytel grała całym ciałem, wykorzystaniem do granic możliwości jego dynamicznego i ruchowego potencjału. Gra ta przypominała wykorzystanie rekwizytu w teatrze konceptualnym, do którego należy właśnie „Las”. Aktorka chowała się pod długimi do pasa włosami, machała nimi, w opowiadaniu o miłości używała dłoni, wykonując gesty przypominające lot motyla, co przywodziło na myśl przysłowiowe „motyle w brzuchu”. W samej aktorce, pomimo bycia dorosłą, umięśnioną kobietą, widać małą dziewczynkę. Dzieje się tak przez jej wygląd, spontaniczny sposób ekspresji, wysoki głos oraz tkwiące w niej historie z dzieciństwa. Także strój, w jaki grająca była ubrana przykuwał uwagę. Sweter, w który aktorka była odziana tworzył kolejny rekwizyt, często razem z ciałem tworzył spójny element gry. Sweter unosił się, opadał, rękawy wprawione w ruch śmigłowy były wykorzystane jako kolejna część soczystej ekspresji. Sama narratorka była ubrana jedynie w to – w ów sweter oraz bieliznę, strój, w którym zwykle chodzi się po domu w prywatnej atmosferze. Odzienie aktorki już automatycznie zmusza widza do wejścia w świat intymny opowiadającej, widz zostaje mimowolnie spoufalony i wciągnięty w wykreowaną sytuację. Forma teatru symbolicznego jest wykorzystana do granic swoich możliwości, a ilość dodatkowych rekwizytów jest ograniczona do minimum. Zarówno sama gra aktorki, jak i cała sztuka mają charakter abstrakcyjny i symboliczny.

fot. Krzysztof Winciorek

Nie może także umknąć uwadze tło oraz otoczka całego spektaklu. Jak już wspomniałam, odbywał się on na podwórku między blokami. Dodaje to historii, rozgrywającej się przecież w mieście, autentyczności. Bohaterka wspomina o tym, że boli ją to, że ludzie nie umieją się zatrzymać i dokonywać refleksji nad sobą i życiem. Śpiewa o „karuzeli”. Utwór przypomina szybką rutynę miejską, a także piosenkę Maanam pt. „Karuzela Marzeń”. Umieszczając sztukę w tętniącym życiem środowisku miejskim, twórczyni wymusza na znieczulonych mieszczuchach zatrzymanie się i refleksję, stawiając je w centrum, w gąszczu innych, potencjalnych dystraktorów. Jak już wspomniałam, akcja „sączyła się”, co w dobie pędzącego świata przepełnionego dystraktorami może stanowić dla widza wyzwanie. Dookoła regularnie było słychać karetki, przejeżdżające samochody, rozmawiających ludzi. Przybywało lub ubywało widzów. Co ciekawe, opuszczającymi widownię widzami była para starszych ludzi. Wyszli oni podczas trudnej introspekcji dokonywanej przez narratorkę, wówczas  opowiadającej intensywnie o tendencjach autodestrukcyjnych. Chwilę po wyjściu starszej pary na plac wbiegło dwóch małych chłopców, którzy spontanicznie zaczęli tańczyć do piosenki, wspinać się po altanie. Zdawali się oni nie rozumieć przekazu, który niosła sztuka. Wydawali się być zainteresowani skupiskiem ludzi, światłami, piosenką-żywym koncertem. Chcieli uczestniczyć w widowisku. W końcu ojciec ściągnął jednego, wspinającego się po altanie chłopca i skarcił go, odprowadzając za ramię. Po spektaklu usłyszałam także rozmowy pewnych kobiet, mówiących, że jedna z nich miała ochotę zacząć rozwiązywać na końcu widowni sudoku, a druga stwierdziła, że gdy jej autystyczne dziecko pisze podobne do „Lasu” rzeczy, to zaczyna się o nie martwić. Ponadto, także fakt, iż aktorka jest także autorką spektaklu nadaje potencjalnej autentyczności tejże opowieści. W pewnym momencie podczas grania aktorka zeszła ze sceny mówiąc, że nie da rady dalej grać, co zostawiło widzów w konsternacji. Trudno było rozdzielić wówczas główną postać od Angeliki Pytel.

Spektaklowi towarzyszyła doskonała oprawa. Muzyka odpowiadała nastrojowi i była spójna z konceptem scenariusza. „Las” przypominał profesjonalny koncert muzyczny przeplatany opowieściami. Głos aktorki także zaskakiwał szeroką gamą oraz swoimi możliwościami. Forma ta mogła stanowić jednak wyzwanie dla tych, którzy nie gustują w podobnej muzyce. Także oprawa świetlna nie pozostała jakościowo w tyle i była atrakcyjna wizualnie. Kolory używanych reflektorów były wykorzystywane we wspomniany, symboliczny sposób, np. gdy bohaterka udawała, że zanurza się w wodzie, reflektory rzucały niebieskie światło. Oprawa muzyczna i świetlna wprowadzały tę sztukę na kolejny, wyższy poziom. Nie bez powodu osoba będąca za nie odpowiedzialna ukłoniła się na koniec spektaklu na równi z Pytel.

Podsumowując, pomimo minimalistycznego podejścia do użycia rekwizytów oraz charakteru konceptualnego, sztuka „Las” była wymowna, przesycona wielorakimi aktualnymi wątkami społeczno-kulturowymi. „Las” bez wątpienia można zaliczyć do teatru offowego oraz sztuki postmodernistycznej. To często widz nadaje znaczenia temu, co widzi. Elementy zostają celowo pozostawione do interpretacji własnej przez widza. Występują wpływy oraz nawiązania do już istniejących produktów kultury oraz toposów w niej egzystujących, które jedynie dodatkowo wzbogacają tę sztukę. „Las” to opowieść o chorobie psychicznej, autodestrukcji, cywilizacji, o naturze, która zawsze zwycięża z człowiekiem oraz krzywdzących konstruktach społecznych, które wymrą jedynie z przypływem nowych pokoleń lub z próbą dokonania rewolucji w kulturze. „Las” czerpie z motywu vanitas. Opisany spektakl jest tworem indywidualnym na bardzo wysokim poziomie i może odgrywać rolę w uświadamianiu społeczeństwa odnośnie istoty i wagi chorób psychicznych, które także mogą klasyfikować się do chorób cywilizacyjnych.

Recenzja autorstwa Aleksandry Kościuszko, powstała w ramach konkursu na recenzję teatralną, organizowanego przez Teatr Gdynia Główna podczas Festiwalu Pociąg do Miasta – Stacja Miasto 2020. Tekst został napisany w trakcie warsztatów twórczego pisania JESTEM SAM?, współorganizowanych przez Stowarzyszenie Educational Cha(lle)nge oraz Fundację Fala Nowej Kultury.

Tytuł oryginalny

Czym jest las, kim jest las?

Źródło:

Teatr dla Wszystkich
Link do źródła

Autor:

Aleksandra Kościuszko

Data publikacji oryginału:

03.09.2020