EN

22.03.2012 Wersja do druku

Wytatuowani chłopcy z ulicy

"Zbójcy" w Schauspielhaus Bochum są znów tą niepokojącą bandą, jako która za czasów Friedricha Schillera robili furorę. Wyglądają jak faceci, którym nie chciałoby się wejść w drogę nocą na stacji metra - o spektaklu w reż. Jana Klaty pisze Ralf Stiftel w Westfälischer Anzeiger.

BOCHUM. Rzucają się jeden na drugiego jak wataha wilków, szukają kontaktu i zapachu stajni. Z dumą pokazują tatuaże i piercingi na nagich torsach. Rzucają się z hukiem na metalowe ściany, na których czasami wyświetlane są projekcje wideo. Sprawiają wrażenie jakiejś ulicznej bandy z Berlina, rozwrzeszczanej, brutalnej, sterowanej hormonami. "Zbójcy" w Schauspielhaus Bochum są znów tą niepokojącą bandą, jako która za czasów Friedricha Schillera robili furorę. Wyglądają jak faceci, którym nie chciałoby się wejść w drogę nocą na stacji metra. Tym zabiegiem polski reżyser Jan Klata debiutanckie dzieło niemieckiego klasyka wyraźnie przenosi w teraźniejszość. I to nie jedyny dobry pomysł w jego silnie stylizowanej inscenizacji. Stawia też w centrum złego brata Franza, młodszego brata herszta zbójców Karola Moora, któremu nie powiodło się w życiu tak dobrze, ale który za sprawą intryg chce osiągnąć wszystkie swe cele. Tę porywczą "kana

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wytatuowani chłopcy z ulicy

Źródło:

Materiał nadesłany

Westfälischer Anzeiger, 05.03.2012

Autor:

Ralf Stiftel. Przekład Iwona Nowacka

Data:

22.03.2012