EN

17.11.2009 Wersja do druku

Upiory w poznańskiej operze

Po scysji z tancerzem z Izraela wicedyrektorka Teatru Wielkiego straciła pracę. A poszło o pracownika przypominającego Hitlera. - Nie ulega wątpliwości, że dyrektor Świderska-Schwerin, zwracając się w tak niegrzeczny sposób do artysty, nie okazała się dobrym gospodarzem Teatru Wielkiego - uzasadnia dyr. Michał Znaniecki, mimo że Anna Świderska-Schwerin przepraszała za swoje zachowanie - czytamy w Gazecie Wyborczej.

W ubiegły poniedziałek odbywała się próba Polskiego Teatru Tańca na deskach Teatru Wielkiego w Poznaniu. To przygotowania do spektaklu "Alexanderplatz" opowiadającego o zburzeniu muru berlińskiego. Wśród solistów Ofir Levy, izraelski tancerz, który w PTT tańczy od trzech miesięcy. - Nagle czuję, że ktoś mnie obserwuje - opowiada Levy. - Idę za kulisy. Odwracam się i szok! Patrzy na mnie facet wyglądający jak Hitler. To uczesanie, ten wąsik. Levy idzie do Anny Gruszki, swojej szefowej z PTT, i pyta, czy może poprosić przypominającego Hitlera pracownika o opuszczenie kulis. Pracownik wychodzi, ale tego samego dnia pisze list do wicedyrektorki Teatru Wielkiego Anny Świderskiej-Schwerin. Żali się, że padł ofiarą dyskryminacji. Następnego dnia odbywa się próba generalna przedstawienia z udziałem widowni. Levy czeka na swoje wyjście na scenę, ale widzi kobietę, która krzyczy coś za kulisami. Boi się, że usłyszy ją publiczność, więc podchod

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Upiory w poznańskiej operze

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 269