EN

18.09.2009 Wersja do druku

Ophelia is not dead. Wariacje

Projekt stworzenia wielu niezależnych od siebie spektakli o tym samym tytule - "Ophelia is not dead" - ma swoje początki w 2008 roku, kiedy na międzynarodowym festiwalu ImpulsTanz spotkali się uczestnicy stypendium DanceWeb - największego europejskiego programu stypendialnego dla tancerzy i choreografów z całego świata. Wówczas powstała idea, a już wkrótce Izabela Chlewińska stworzyła pierwszy spektakl. Następne pojawiały się niezależnie w wielu krajach na całym świecie - o festiwalu "Ophelia is not dead" w Teatrze Nowym w Łodzi, pisze dla e-teatru Agata Żyźniewska.

Na scenę wychodzi dziewczyna w jeansach i t-shircie. Twarz ma spokojną, ale nie martwą. Cała jej postać jest nieruchoma, więc na początku dziwi dźwięk, który zaczyna rosnąć i przybierać na sile - zamieniać się w nucenie melodii. Melodia rośnie w siłę. Można już zauważyć lekkie drganie ramion, minimalny ruch przepony. Oczy wędrują od widza do widza. Zdaje się, że i dla niej samej wielkim zaskoczeniem jest chwila, w której jej usta nagle otwierają się i dźwięk, do tej pory uwięziony, wybucha - teraz to już śpiew. Ciało nie wytrzymuje tej eksplozji dźwięku - zaczyna przezwyciężać swój bezruch. Śpiew cichnie. Postać nie jest już nieruchoma, jej kończyny poruszają się, jakby robiły to po raz pierwszy; jest w tym nieco badania, na co mogą sobie pozwolić, i dużo niezgrabności. Wygląda to jak pierwsze kroki świeżo wyklutego człowieka. Rozpoczyna się wędrówka po scenie na sztywnych nogach. Ciało znajduje się na płynnej granicy bólu

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał nadesłany

Autor:

Agata Żyźniewska

Data:

18.09.2009