EN

25.08.2018 Wersja do druku

Olga Pasiecznik: Sekret dwóch więzadełek

Chciałam nauczyć się wyrażać głosem to, co już umiałam wyrazić, siedząc przy fortepianie. Wydawało mi się to czymś nadzwyczajnym. Nadal uważam, że głos jest najbardziej fascynującym instrumentem, bo nie ma dwóch jednakowych głosów, więc nigdy nie będzie dwóch takich samych interpretacji - mówi Olga Pasiecznik

Agata Kwiecińska: Kiedy zdecydowała pani, że zostanie śpiewaczką, rodzina nie była zachwycona. Gdy patrzy pani na ten wybór teraz, z perspektywy czasu, i jednocześnie ma syna, który staje się muzykiem, co pani myśli? To zawód czy raczej wybór sposobu życia? Olga Pasiecznik: Odkąd siebie pamiętam - śpiewałam. Moje pierwsze świadome wspomnienia pochodzą z czasu, gdy na świat przyszła moja siostra. Miałam wtedy trzy lata, ale bardzo dobrze to pamiętam. Był to jednocześnie moment, gdy zaczęłam grać na fortepianie. Dość wcześnie, nawet jak na rodzinę naukowców, w której zajmowanie się muzyką było w dobrym tonie. W domu nie mieliśmy jeszcze instrumentu, ale u sąsiadów - profesorów wydziału muzycznego - był, i dźwięki, które słyszałam przez ścianę, bardzo mnie interesowały. W rodzinie wszyscy śpiewali, dziadkowie grali na klarnecie i mandolinie, więc można śmiało powiedzieć, że muzyka była obecna w moim życiu od urodzenia. Po mies

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Sekret dwóch więzadełek

Źródło:

Materiał nadesłany

Ruch Muzyczny nr 6/06-18

Autor:

Agata Kwiecińska

Data:

25.08.2018