EN

24.09.2012 Wersja do druku

Kleider machen Leute

Skąd bierze się ta przedziwna gra skojarzeń, która każe przywdziewać bileterom Teatru Śląskiego strojne liberie przywodzące na myśl, na zmianę, lata szczytowej kariery Moliera, ewentualnie czasy wielkiej reformy? - pyta Michał Centkowski w felietonie dla e-teatru.

Dlaczego w Teatrze Wyspiańskiego postanowiono utrwalić ten właśnie, najbardziej chyba potoczny, balowo-salonowy sztafaż instytucjonalnej uniformizacji? Czy jest to jedynie niewinna, odrobinę przaśna stylizacja, podszept "specjalistów" od PR-u, tych samych zapewne, którzy dbają o złocenia gzymsów, kandelabry, krwistość pluszu, pofałdowanie zasłon? A może idzie o coś więcej, może objawia się w tych barokowych formach pewna substancja treści, sposobu w jaki pojmujemy tu teatr i jego rolę w rzeczywistości? Powie ktoś, najzwyczajniej w świecie, historyczne nawiązanie, urocza próba przeniesienia gości, widzów w fascynujący świat teatralnej przeszłości. Czemu zatem nie przyodział ów młodzian antycznych koturnów? Idzie w teatrze o wielką iluzję, fascynującą maskaradę, fantazyjną grę wyobraźni, eskapistyczny sen powie kto inny. Dlaczego nie przywitał mnie zatem bohater gwiezdnych podróży, żywcem z Lemowskiego "Solaris" wygrzebany, kosmonau

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Autor:

Michał Centkowski

Data:

24.09.2012

Wątki tematyczne