EN

17.03.2014 Wersja do druku

Gombrowicz Mrożka spotyka i co z tego wynika

"Chwilowe nawet zetknięcie artystów nie powinno być w guście letniej i mdłej zupki. Ostre powinno być - jak barszcz z pieprzem". Tak mówi Witold Gombrowicz w sztuce Macieja Wojtyszki. Za chwilę spotka Sławomira Mrożka. W piątek premierę w Teatrze Narodowym w Warszawie miał spektakl "Dowód na istnienie drugiego" - pisze Małgorzata I. Niemczyńska w Gazecie Wyborczej.

"Patrzę na fotografię Gombrowicza i nagle mam ochotę dorysować mu wąsy. On nienawidził wąsów i bród, jako atrybutów męskości. Oczywiście nie zrobię tego. Byłby to zabieg magiczny, ale po co? W każdym razie jego fotografia jest przede mną bezbronna" - napisał Mrożek w dzienniku w 1974 r. Gombrowicz nie żył od pięciu lat. I w dalszym ciągu to Mrożek był wobec niego bezbronny. Dramat "Dowód na istnienie drugiego" Macieja Wojtyszki, który autor wyreżyserował właśnie w Teatrze Narodowym w Warszawie, opowiada o spotkaniu pisarzy. Widzieli się cztery lub pięć razy, po raz pierwszy w 1965 r. "Dzisiaj przyjechał Gombrowicz. Pan Gombrowicz, a po włosku: Padrone - notował Mrożek w dzienniku. - Zrozumiałem, że go nie lubią. Albo odwrotnie. Nie lubią go, bo są przez niego ujarzmiani, czują siłę, przemoc. Nikt tego nie lubi". I dodał: "Przez niego nie śpię teraz w nocy". "Mrożek (zwierzenia) - 2 razy" Mrożek nazwisko Gombrowicza usłysza�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dziwne uszy Gombrowicza

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 63

Autor:

Małgorzata I. Niemczyńska

Data:

17.03.2014