EN

30.04.2009 Wersja do druku

Życie pod nazwiskiem

Łomnicki, Peszek, Seweryn - rozsławione przez rodziców nazwisko wbrew pozorom nie ułatwia dzieciom życia. Jeśli młodzi chcą robić karierę w tej samej dziedzinie, muszą nie tylko być wybitni, ale też walczyć o autonomię - pisze Joanna Podgórska w Polityce.

Piotr Łomnicki: - Ojciec to dla mnie teatr. Nie "Pan Wołodyjowski", który dał mu telewizyjną popularność, ale właśnie teatr. Godziny, gdy w domu uczył się tekstu, bo miał kiepską pamięć i kosztowało go to wiele wysiłku. Godziny, gdy rozmawiał ze mną o budowaniu roli. A potem premiera, gdy na moich oczach to wszystko się domykało. Misterium. Pierwszy spektakl, który świadomie pamięta, to "Amadeusz" z Polańskim, w którym Tadeusz Łomnicki zagrał Salieriego. Piotr miał wtedy 13 lat, może nie wszystko do końca rozumiał, ale ten moment, w którym ojciec zakłada perukę i przenosimy się w czasie - w tym była cała magia sceny. Nie potrafił się tym znudzić. Na "Kartotece" był kilka razy, na "Ostatniej taśmie" - osiem, na ukochanym "Ja, Feuerbach" - dwanaście. W liceum, kiedy człowiek zastanawia się, co ze sobą zrobić, w naturalny sposób przyszło mu do głowy, żeby zdawać do szkoły teatralnej. I wtedy ojciec powiedział kategoryczne "nie". - Rz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Życie pod nazwiskiem

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka nr 18/02-05-2009

Autor:

Joanna Podgórska

Data:

30.04.2009