- Artysta posiada swoje osobne życie. Przyszedł na świat, aby realizować dar boży i dlatego całe życie musi oddać realizacji tego daru, który nazywa się talentem - mówi choreograf BORYS EJFMAN.
Rozmowa z Borisem Ejfmanem [na zdjęciu]: Trzydzieści lat temu założył pan swój własny teatr. Czy wybór "Mewy" był pretekstem, aby w jednym przedstawieniu pokazać siebie jako buntownika, a zarazem mistrza? - Balet "Mewa" jest swego rodzaju prowokacją, ponieważ występują w niej dwaj bohaterowie: znany choreograf i młody reformator. To są dwie połówki mnie, które we mnie ciągle walczą ze sobą. Znany choreograf to ten, który chroni i utrwala tradycję, broni repertuaru, ma osiągnięcia, odniósł sukces w świecie. Młody natomiast przypomina mnie sprzed trzydziestu laty, tego, który zbuntował się, zaczął tworzyć nowe formy i który cały czas chce mieć prawo do rozwoju. Eksperyment to zawsze ryzyko. I dlatego eksperymentator nie zawsze otrzymuje możliwość do działania. Chciałbym w tym spektaklu pokazać swoje doświadczenie teatralne. Co jest na początku drogi pańskiego myślenia o nowym przedstawieniu? - Jeśli realizuję Requiem Mozarta,