EN

18.09.2009 Wersja do druku

W Bayreuth z Wagnerem

Gdy tego lata po raz kolejny - chyba ósmy, czy może już dziewiąty - znowu znalazłam się na Bayreuther Festspiele, jako pierwsze z serii przedstawień zobaczyłam ponownie "Tristana i Izoldę", ale w jakże odmiennym kształcie! Moda na nowoczesne inscenizacje trafiła bowiem i do tej Wagnerowskiej świątyni - jak niegdyś zwano Bayreuther Festspiele - a znaczną część winy za to ponoszą niewątpliwie niemieccy krytycy: dla większości z nich przedstawienie realizowane w zgodzie z tradycją świadczy po prostu o beztalenciu i indolencji twórczej reżysera! - relacja Teresy Grabowskiej w Trybunie.

Kiedy po raz pierwszy - a było to równe 20 lat temu - przyjechałam do leżącego nieopodal Norymbergi miasta Bayreuth, od ponad stu lat znanego w świecie głównie dzięki ścisłym związkom z postacią wielkiego niemieckiego kompozytora Richarda Wagnera i urządzanym tam co roku festiwalom jego scenicznych dzieł, pierwszym przedstawieniem, które obejrzałam tam w specjalnie do tego celu zbudowanym teatrze, był "Tristan i Izolda". Podświadomie "przygotowana" (m.in. dzięki starym rycinom i fotografiom) na spotkanie z postaciami, którym będzie daleko do wizualnego ideału młodych kochanków - przeżyłam ogromną i jakże miłą niespodziankę. Nie najmłodszej wprawdzie, lecz wspaniale śpiewającej i swobodnej aktorsko Izoldzie (sławny sopran dramatyczny Katerina Ligendza) partnerował rewelacyjnie pasujący do roli Tristana młody tenor Peter Hoffman. Śpiewak ten, znany wcześniej jako... utalentowany piosenkarz, z głosem, który może niezupełnie zasługiwałby

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

W Bayreuth z Wagnerem

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna online

Autor:

Teresa Grabowska

Data:

18.09.2009

Wątki tematyczne