EN

6.07.2020, 11:41 Wersja do druku

Suma przypadków

mat. teatru

"EU" Tomasza Mana w reż. autora w Teatrze Śląskim w Katowicach. O pokazie telewizyjnym spektaklu pisze Wojciech Lipowski w miesięczniku Śląsk.

W człowieku zawsze jest pokusa, aby sprawy przeszłe zestawiać na nowo w różnych konstelacjach, porządkach. Często przy tej okazji dochodzi do pomieszania zdarzeń rzeczywistych i wyimaginowanych wariantów, czy zwykłych zmyśleń. Ciąg obrazów przeszłości prywatnych historii zyskuje w tym procesie nowe oblicze i sprawia, że czas dokonany nie podlega unieważnieniu, powraca niejako z zapomnienia, by żyć na nowo, wprowadzać niepokój w teraźniejszości.
Podobny mechanizm, uruchamiający wehikuł minionych przeżyć, które dopadają w końcu każdego, odnajdujemy w dziesięciu opowieściach, które dramaturg i jednocześnie reżyser Tomasz Man, zawarł w swojej sztuce teatralnej “C(r)ash Europe”. Prapremiera polska jako sztuka czytana “Koperta, szparagi i seks”, miała miejsce we wrocławskim Teatrze Polskim w 2007 roku. Rok później już na scenie pojawiła się w Teatrze Śląskim, w zmienionej wersji, przyjmując tytuł “EU”. Dzięki zapisowi telewizyjnemu, zrealizowanemu w roku 2012 przez Leszka Ptaszyńskiego, mieliśmy niedawno sposobność obejrzeć na nowo tę właśnie wersję w okolicznościach, gdy do teatru chodzimy zostając we własnych domach.

Spektakl nie stracił swej siły i dynamiki, mimo że minęło już sporo lat od czasu, gdy widzowie oglądali go na Scenie Kameralnej. Co ciekawe, sztuki tam wystawiane prezentują się interesująco na małym ekranie, odsłaniając obszary, których nie sposób dostrzec z fotela widza teatralnego.
Gdy z mroku wyłoni się kwadrat sceny, obrysowanej linią, poza którą nie wyjdą aktorzy, przywita nas słynny menuet epoki klasycyzmu z Kwintetu smyczkowego op. 13 Luigi Boccheriniego, nagrany kiedyś przez amerykańskiego wokalistę jazzowego Bobby’ego McFerrina z towarzyszeniem The Saint Paul Chamber Orchestra. Wybrzmi również w zakończeniu stanowiąc muzyczną klamrę sztuki.

Przed naszymi oczami, bardzo sprawnie, przesuną się bohaterowie z różnych europejskich miast tworząc mozaikę ludzkich losów: romanse w rozmaitych układach, dziwne związki, grzechy przeszłości, tożsamość seksualna, rozwód}', próby powrotów po latach, a nawet terroryzm i morderstwo. Mnogość spraw nie ciąży jednak nadmiarem elementów narracji. Przeciwnie, szybkie tempo, następujące po sobie zmiany miejsc akcji trzymają w napięciu i nie pozwalają na oddech. Warszawa, Madryt, Berlin, Budapeszt, Praga, Londyn, Paryż, Wilno czy Rzym to miejsca stanowiące tło dla jak najbardziej uniwersalnych spraw i doświadczeń.
Aktorzy" zmieniają role, tożsamości, zawody oraz miejsca sprawnie, wręcz mistrzowsko. Można powiedzieć, że przymierzają kolejne wcielenia niczym ubrania wyciągane z szaf, budując wspólnotę osobistych doświadczeń. W dzisiejszym odbiorze już chyba nie o kontekst europejski chodzi w tym wszystkim, lecz ludzki, egzystencjalny. Poszczególne etiudy sceniczne ukazują bardzo ciekawy ciąg zmagań teraźniejszości z przeszłością: coś, co zostaje nagle wyjęte z mroku zapomnienia otrzymuje aktualizację za sprawą współczesnej perspektywy i niejednokrotnie pozwala na snucie domysłów jak mogłoby wyglądać życie, gdyby nie błędne decyzje i zaniedbania, które nie sposób już odwrócić.

I tak we wspaniałej madryckiej etiudzie odegranej żywiołowo przez Monikę Radziwon (Helena) i nieodżałowanego Andrzeja Lipskiego (Hugo), obejrzymy starcie dwóch tempra-mentów, osobowości, które podejmą grę w osi narracyjnej opartej na relacji ojciec-córka i rozpoczną podróż w stronę przebaczenia. On światowiec, polityk, ona córka czeskiej emigrantki, prawdopodobnie molestowana w dzieciństwie. Czy powiedzą sobie prawdę, czy tylko podejmą grę pełną fałszu i uprzedzeń? Spotkają się znowu w Budapeszcie. Ona będzie tym razem naiwną modelką, on nadal sobą, nieświadomym błędów przeszłości nostalgicznym mężczyną.
W londyńskim sensacyjnym fragmencie z kolei jesteśmy świadkami przesłuchania Araba Asedina (doskonała rola Marcina Szaforza) prowadzonego przez oficera Scotland Yardu (Andrzej Dopierała) w sprawie porwania i morderstwa dzieci. W szybkim montażu ciętych pytań i ripost obserwujemy grę insynuacji, oskarżeń, zwykłego ludzkiego strachu. Podskórnie wyczuwamy, że w podobną historię uwikłać można każdego człowieka. Szaforz pokaże także inne oblicze, odgrywając brawurowo szefa porno-biznesu w etiudzie amsterdamskiej, do którego przybywa litewska dziennikarka, by wykasować z pamięci wstydliwe epizody własnej przeszłości. W tej roli świetna Anna Kadulska, wcześniej odrzuci w Wilnie propozycje skompromitowania kandydata na prezydenta, którą złoży jej nie kto inny jak inspektor John znany już z przesłuchania Azdina. Ten ostatni w Rzymie będzie Klemensem, gangsterem z duszą i zasadami, który pojedzie tam, aby podjąć próbę wyjaśnienia błędów popełnionych przed laty. To tylko garść przykładów ze sporego zasobu tego spektaklu.
Tomasz Man żongluje scenami, motywami, przemieszcza swych bohaterów, ustawia w przeróżnych konfiguracjach miejsc i sytuacji. Wersja telewizyjna spektaklu sprzyja takiemu sposobowi prowadzenia narracji, jedenaście postaci, pięciu aktorów, dziesięć miast. Plątanina spraw, prawd, kłamstw, ale też nadziei, a czasem łez. Bo tak banalne jest niestety życie. W Pradze Irma (Anna Kadulska) powie zrezygnowana, kończąc zjawiskowy związek z malarką Heleną (Monika Radziwon): życie jest tylko sumą przypadków. Można powiedzieć, że wszyscy bohaterowie tej sztuki dążą do uporządkowania własnej egzystencji, lecz nieustannie wprowadzają w nią dysonans, czyniąc ją niemożliwą do realizacji. Jednym słowem tym, co robią, dowodzą, że idea jakiegoś porządku jest im obca, mają ciągły wstręt do jakiejkolwiek harmonii.
Poszczególne epizody, niczym w stopklatce usiłują zatrzymać ulotne chwile, z których ulepiono te ludzkie historie. Każdy ma swoją drugą twarz, stwierdzi jeden z bohaterów. Zatem proces ciągłej falsyfikacji zdarzeń i sytuacji zaczerpniętych z powszechnych doświadczeń staje się tu główną dominantą. Roztrząsane, wyjaśniane na nowo sprawy z przeszłości zyskują w zakończeniu każdego epizodu nowy kształt. No bo jak wyzna zdesperowany Klemens, czasem ludzie zachowują się inaczej niż o nich myślimy. A więc doświadczenia przeszłe zostaną w końcu przez każdego z osobna włączone do nowego porządku znaczeń i będą żyć dalej w nowych miejscach, wśród kolejnych zdarzeń z innymi już ludźmi.
A może po prostu w sztuce Tomasza Mana ważniejsze znaczenia oglądanych scen pozostały poza telewizyjnym kadrem? Może tam stwarzają właściwy porządek życia, tworzą ukrytą całość? Przecież zawsze, gdy będą potrzebne można je odnaleźć i pokazać na nowo.

***
EU
Tekst i reż. Tomasz Man
pokaz online 9.05.2020
Teatr Śląski w Katowicach 2008
Telewizja Polska 2012


Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Suma przypadków

Źródło:

Śląsk nr 6