EN

9.10.2020, 16:14 Wersja do druku

Przyjemnie, gdy ktoś przypomni sobie o starym Szewczyku

mat. teatru

- Łódź dała mi możliwość spełnienia się w zawodzie - - z Michałem Szewczykiem, aktorem Teatru Powszechnego w Łodzi, rozmawia Anna Gronczewska w Kocham Łódź.

 Niedawno odsłonił pan na ul. Piotrkowskiej swoją gwiazdę. Jak potraktował pan to wyróżnienie?
 - To było bardzo potrzebne. Kiedyś nie zależałoby mi na takich wyróżnieniach. Ale teraz czas się dla mnie bardzo skrócił. Przyjemnie będzie, gdy ktoś przypomni sobie o starym Szewczyku, który przez 62 lata grał w jednym teatrze i bardzo kocha Łódź.

Nie miał pan nigdy propozycji opuszczenia Łodzi?

- Pewnie, że miałem! Z Warszawy, Trójmiasta, Krakowa. Jednak Łódź to moje rodzinne miasto, jestem z nim bardzo związany.

Nie żałował pan tej decyzji?

- Nigdy! Łódź dała mi możliwość spełnienia się w zawodzie. Grałem w 150 filmach fabularnych, tu była przecież wytwórnia. Miała cztery hale.
Jednego roku zdarzyło się, że nakręcono w niej 40 filmów. Poza tym w 1958 roku powstała telewizja. Byłem przynajmniej raz w tygodniu na antenie. Wtedy niczego się nie nagrywało, wszystko szło na żywo. Współpracowałem z Wytwórnią Filmów Oświatowych. Występowałem w radiowym „Wesołym autobusie". Przez 40 lat przejechałem z nim cały kraj. Pojechaliśmy nawet do Stanów Zjednoczonych. W latach 8o. Stanisław Piotrowski proponował mi angaż w warszawskim Teatrze Kwadrat i to z mieszkaniem. Ale też zrezygnowałem z tej propozycji.

Ponad 60 lat występuje pan w Teatrze Powszechnym. Co pana trzyma tam tyle lat?

- Miałem cudowną sytuację. Dyrektorzy się zmieniali, a ja zostawałem. Miałem propozycję z Teatru im. Jaracza. Gdy nie było już Kazimierza Dejmka, także do Teatru Nowego. Już na studiach występowałem w Teatrze Powszechnym. Bardzo dobrze się czułem w tym teatrze. Nadal tam od czasu do czasu występuję.

Jest pan łodzianinem...

- Urodziłem się w Rudzie Pabianickiej, która była wtedy osobnym miastem. Ale tuż przy granicy Łodzi, zaraz za mostem. Miałem sześć lat, jak wybuchła wojna. Widziałem, jak łódzcy Niemcy witali armię niemiecką kwiatami. Dla mnie to był szok. Mój tata poszedł walczyć o Warszawę...
Czego panu życzyć?
- Przede wszystkim zdrowia! Teraz wszystko zależy od Pana Boga, ile mi jeszcze pozwoli tuptać na tym świecie.


Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Przyjemnie, gdy ktoś przypomni sobie o starym Szewczyku

Źródło:

Kocham Łódź nr 41