EN

12.06.2006 Wersja do druku

Niemoralność bycia szczęśliwym

- Marzy mi się ta "męka i udręka", za jaką uchodzi praca dla teatru. Mozolne pisanie sceny po scenie, potem konfrontacja z aktorami, praca z nimi. To wydaje się tyleż absorbujące, ile fascynujące - mówi Christopher Hampton w rozmowie z Janem Bończą-Szabłowskim w Rzeczpospolitej.

Jan Bończa-Szabłowski: Po takich filmach, jak "Niebezpieczne związki", "Całkowite zaćmienie" czy "Carrington", zyskał pan w Polsce wielkie uznanie, wciąż jednak jest w naszym kraju postacią dość tajemniczą. Jak właściwie rozpoczęła się pana przygoda z literaturą? Christopher Hampton: Już jako dziecko pielęgnowałem w sobie tyleż bezczelną, ile abstrakcyjną ideę, że powinienem zostać pisarzem. Kiedy miałem 16 lat, skończyłem pierwszą powieść i wysłałem do wielu wydawców. Niestety, została przez nich odrzucona. Młodość jest jednak na tyle arogancka, że niezbyt się tym przejąłem. A ponieważ zobaczyłem, że pisanie dialogów sprawia mi największą przyjemność, postanowiłem napisać sztukę. Tak powstał dramat "When Did You Last See My Mother". Napisałem go w wieku 18 lat, podczas studiów w Oxfordzie. Wystawiliśmy sztukę wraz z kolegami i - mimo że był to spektakl studenckiego teatru - otrzymaliśmy świetne recenzje w prasie. To spow

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Niemoralność bycia szczęśliwym

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 135/10-11.06 - Plus Minus

Autor:

Jan Bończa-Szabłowski

Data:

12.06.2006