EN

12.10.2016 Wersja do druku

Nic się nie da zrobić

W teatrze Borczucha spotykają się wszystkie jego pasje: od baśni po politykę, od języka przez psychoanalizę, literaturę po komentarz społeczny. W swoich spektaklach zaprasza do teatru ludzi, którzy dotąd nie mieli do niego wstępu - pisze Dawid Karpiuk w Newsweeku.

Krystian Lupa uważa, że Becketta trzeba czytać poprzez to, czego nie napisał. Szukać tropów, drugich den i luk. A jak się już je znajdzie, to można Beckettem opowiadać o wszystkim. Wystarczy razem z nim pytać: co będzie dalej? Co się stanie jutro? Czy coś się zmieni, czy się nie zmieni? Kto tu idzie? Jakie ma zamiary? - Beckett napisał "Czekając na Godota" prawie 70 lat temu - mówi 37-letni Michał Borczuch, przechadzając się pomiędzy dwoma oświetlającymi scenę snopami światła, na przemian wynurzając się z ciemności i zapadając w nią. - Ten tekst powstał nie tylko w innych warunkach teatralnych, w innym teatrze, ale też dla innego widza. W bliskim sąsiedztwie II wojny światowej. To była Europa, która budzi się po apokalipsie ku nowemu początkowi. Teraz jest odwrotna sytuacja. Teraz Europa czeka na kolejną apokalipsę. A przecież "nic się nie da zrobić" - mówi w pierwszym zdaniu Estragon. To wyznanie bezradności powraca w spektaklu Borczuch

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nic się nie da zrobić

Źródło:

Materiał nadesłany

Newsweek Polska nr 42/10.10

Autor:

Dawid Karpiuk

Data:

12.10.2016

Wątki tematyczne