EN

9.07.2012 Wersja do druku

Muszka i oko diwy

Turysta idzie tam, gdzie spodziewa się czegoś wystawnego i kolorowego. Opery grane w plenerze takie właśnie są. Bilety sprzedają się nawet wtedy, gdy "Carmen" wystawiana jest na środku pustyni - piszą Paweł Wieczorek i Marcelina Szumer w Tygodniku Powszechnym.

Stoiska z napojami rozstawione są na tyłach wielkiego rusztowania widowni. Butelka, puszka, plastikowy kubek - w przerwie spektaklu obsługa biegiem sprzedaje napoje napierającej na blaty publiczności. Przedstawienie "Carmen" na kamiennej pustyni zaczęło się o 21.30. Po dwóch godzinach temperatura wciąż nie spadła poniżej 30 stopni. W sumie chłodno - kilka godzin wcześniej pod Masadą było ponad 45 stopni. Tysiące ludzi gotowych było jechać 7 czerwca prawie 100 kilometrów z Jerozolimy, wśród rozpalonych słońcem skał, żeby zobaczyć zapowiadane od roku przedstawienie. Ekstremalna turystyka operowa? - Melomani w wakacje czują się osieroceni i opuszczeni - mówi nam reżyser Michał Znaniecki, który przygotował wiele operowych inscenizacji. - Dlatego traktują wakacyjne festiwale jak wypełnienie dziury repertuarowej. Organizują się jednak raczej na wyjazdy do oper Salzburga, Bayreuth, Bregencji czy Santa Fe. Tam pojawiają się operowi idole, splendor i

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Muszka i oko diwy

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Powszechny nr 27/01.07.

Autor:

Paweł Wieczorek, Marcelina Szumer

Data:

09.07.2012

Wątki tematyczne