EN

14.01.2008 Wersja do druku

Kino domowe na dużym ekranie

Zaklinanie, że to opera, nic nie pomoże. Opera jest teatrem. Transmisja w filharmonii, nawet na żywo, jest telewizją. Kryterium? Transmisja z Metropolitan Opera jest jednostronna. Siedząc w Filharmonii Łódzkiej nie mam najmniejszego wpływu na to, co dzieje się w Nowym Jorku. Ten brak, a nie dystans przestrzenny wykonawców i widzów decyduje, że nie obcujemy z teatrem, lecz z aparturą podłączoną do kontaktu - pisze Leszek Karczewski z Gazety Wyborczej - Łódź po transmisji "Makbeta" z MET.

Paradoksalnie - dzięki świetnej reżyserii obrazu "nażywość" transmisji odczuwało się wyłącznie wówczas, gdy ta na żywo być przestawała, to znaczy, gdy kilkakrotnie na ułamek sekundy zaciął się obraz. Wersja DVD się nie zacina. Ale mało kogo stać na tak wyśmienite kino domowe, więc do filharmonii wybrać się warto. Tylko nie na teatr, lecz na telewizję. Tę świadomość mieli przybyli w sobotę; tylko nieliczni zdobywali się na letnie brawa, czując podskórnie, że czymś niestosownym jest oklaskiwanie cyfrowych fantomów, a nie artystów. A że mnie telewizja nudzi śmiertelnie, więc choć popularyzatorski wymiar transmisji z Met można docenić, to telewizyjna wersja opery, która pozbawia scenicznej obecności śpiewaków-aktorów, znudziła mnie śmiertelnie. Można wznosić peany na cześć prądu elektrycznego, doceniać łączność światłodową High-Definition, która zapewnia krystaliczny obraz, chwalić dźwięk dookólny, odwzorowujący ak

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kino domowe na dużym ekranie

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Łódź nr 11

Autor:

Leszek Karczewski, not. yes

Data:

14.01.2008

Wątki tematyczne