EN

20.01.2016 Wersja do druku

Historia pewnego sklepu

- Nie myślałem, że za mojego życia zobaczę paloną na legalnej demonstracji na wrocławskim Rynku kukłę Żyda, że usłyszę od rządzących Polską, że jakaś grupa ludzi to pasożyty, które przenoszą choroby - mówi reżyser Łukasz Kos w rozmowie z Mikem Urbaniakiem w Gazecie Wyborczej - Wysokich Obcasach.

"Panie Brtko, ja nic w życiu nie rozumiem, ale jedno wiem na pewno: tam, gdzie prawo krzywdzi uczciwych ludzi, tam jest amen. Tam wcześniej czy później przyjdzie kolej na każdego, nawet na tych, co takie prawa wymyślają". Jakże aktualne w dzisiejszej Polsce słowa żydowskiego fryzjera Josefa Katza do "aryzatora" Antona Brtki. - Kiedy słyszę z sejmowej mównicy, że "prawo nie jest absolutne, nad prawem jest dobro narodu", to aż ciarki mi przechodzą po plecach. Bo co to znaczy, że ktoś jest ponad prawem? To, że można wyeliminować zarówno jednostki, jak i całe grupy, a sobie przy okazji coś załatwić. Gdy zaczynałem pracę nad cytowanym przez ciebie "Sklepem przy głównej ulicy" Ladislava Grosmana, do głowy mi nie przyszło, że język ideologii faszystowsko-katolickiej Pierwszej Republiki Słowackiej z 1942 roku będę słyszał w wydaniu współczesnego polskiego rządu. Czytam teraz książkę Victora Klemperera "Język Trzeciej Rzeszy" i z przerażeniem st

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Historia pewnego sklepu

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 12 - Wysokie Obcasy/16.01

Autor:

Mike Urbaniak

Data:

20.01.2016

Wątki tematyczne