EN

27.04.2020 Wersja do druku

Artyści Opery na Zamku w Szczecinie podczas izolacji - rozmowa cz. III

Chórzystka, trębacz, tancerki i asystent dyrygenta. Na co dzień w teatrze ćwiczą w różnych miejscach, różnych zespołach. Teraz, w tym skomplikowanym czasie, marzą o jednym: wrócić do opery, zagrać, zaśpiewać, zatańczyć, wziąć do ręki batutę. Jak radzą sobie z dyscypliną w czterech ścianach? Czego nowego się uczą? Z Justyną Zawilińską, Karoliną Cichy-Szromnik, Mansfetem Masnym, Julią Safin i Mateuszem Gwizdałłą rozmawiała Magdalena Jagiełło-Kmieciak.

Jak Państwo przyjęli informację o tak długim terminie zamknięcia opery dla widzów? Justyna Zawilińska, chórzystka: Z każdej sytuacji staram się wyciągać moc optymizmu, aczkolwiek informacja o tak długim terminie zamknięcia opery spotkała się z nutką melancholii. My, ludzie teatru, żyjemy sceną, kontaktem z publicznością, obustronną wymianą emocji i doświadczeń. Dłuższy brak takiej relacji jest jak najbardziej zauważalny i każdy na swój sposób w głębi serca to przeżywa. Karolina Cichy-Szromnik, tancerka: Życie bez sztuki nie jest życiem w ogóle. Wiele placówek kulturalnych - muzeów, teatrów, galerii, przestało funkcjonować w całym kraju. I to jest dla widzów i artystów bardzo smutny moment. Obserwuję, jak dużo z tych miejsc na całym świecie przeniosło obcowanie z widzami do sieci i to jest bardzo cenne. Ale przecież osobiste spotkanie z widzami na sali teatralnej czy muzealnej jest czymś dużo głębszym. Uwalnia prawdziwe emocje,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał nadesłany

Autor:

Magdalena Jagiełło-Kmieciak

Data:

27.04.2020

Wątki tematyczne