EN

14.08.1997 Wersja do druku

Zwyczajna rzecz

Być w Sopocie i nie wstąpić choćby na jeden wieczór do Teatru Atelier, nie uchodzi. Tym bardziej, że nowy spektakl dopiero co miał tu swoją premierę (notabene polską prapremierę). "Do dna" - przedstawienie, które reżyser, Andre Ochodlo, skomponował z dwóch jednoaktówek rosyjskiej autorki, Ludmiły Pietruszewskiej, mnie zachęciło do oglądania go jeszcze raz, i jeszcze. A to już dużo. Przy czym powiem od razu, że to nie jest Bóg wie jaki genialny spektakl. Ot, taka sobie zwyczajna rzecz, o zwyczajnych ludziach, którzy opróżniają włoskie Cinzano flaszka po flaszce aż do dna. Rzecz dzieje się w Rosji, na oko sądząc w latach 70., ale nie to jest najważniejsze. Liczą się rozmowy tych półprzytomnych, upojonych alkoholem facetów i popijających dość mocno kobiet. Nie, to nie jest sztuka o nałogu. Nie. Raczej o schodzeniu do swojego własnego dna, o zwykłym strachu, o tym, że na pogrzeb własnej matki nijak nie można zdążyć, o lęku - co będzie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zwyczajna rzecz

Źródło:

Materiał nadesłany

Głos Wybrzeża nr 185

Autor:

ag

Data:

14.08.1997

Realizacje repertuarowe