Czas się zatrzymał - pomyślałam. Jak dwieście bez mała lat temu na scenie teatrzyku w zapyziałej mieścinie wystawia się Gogolewskiego "Rewizora". I co? I nic Wyprawa do Teatru Muzycznego okazała się dla mnie doświadczeniem granicznym. Przy pełnej widowni i pełnym jej aplauzie trwał przez dwie godziny tradycyjny do bólu i artystycznie dość mizerny spektakl. Strach przed wizytą rewizora z Petersburga, który padł na skorumpowanych prowincjonalnych urzędników, został odtańczony i odśpiewany z lepszym lub gorszym skutkiem. Po każdym kuplecie rozlegały się jednak oklaski, każdy wątły gag przyjmowany był wybuchami śmiechu, a tak zwane sceny zbiorowe traktowano niemal z euforią. - O co chodzi? Gdzie ja jestem? Czy to sen? - zachodziłam w głowę. Podczas przerwy okazało się, że trafiłam na spotkanie fanów poznańskiego Teatru Muzycznego, którzy nierzadko jechali doń z daleka, są świetnie zorientowani w repertuarze, wymie
Tytuł oryginalny
Zostały tylko łaskotki
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Poznań nr 48