Zdumiewać musi. jeśli nie przerażać, okrutny, masochistyczny wprost ekshibicjonizm, z jakim pisarz uznany za jednego z najwybitniejszych dramaturgów XX wieku odsłania ponure tajemnice własnej rodziny. Ojciec - kabotyn i skąpiec, który żałuje pieniędzy nawet na leczenie żony i Syna, matka narkomanka, brat - nałogowy pijak, sam zaś autor występujący również jako bohater tego jawnie autobiograficznego utworu - chory i bezgranicznie osamotniony w kompletnym przecież gronie rodzinnym. Atmosfera wzajemnego wyniszczania moralnego, wzajemnego wypominania sobie grzechów i przestępstw popełnionych przez niemal każdego z członków tej rodziny wobec pozostałych, atmosfera wiszącego nad wszystkimi przekleństwa, które jest najczęściej zawinione przez samych nieszczęśników - oto klimat tej przygnębiającej sztuki amerykańskiego pisarza. Czy da się to zinterpretować społecznie, socjologicznie, czy też należy sprowadzić wszystko do motywów czysto psychologicz
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Robotnicza, nr 235