Na scenie Bałtyckiego Teatru Dramatycznego
Przed przedstawieniem, w foyer, wśród oczekującej publiczności kręcą się aktorzy. W kostiumach, z biało-czerwonymi opaskami, na których wypisano powszechnie dziś znane słowo Solidarność. Są i muzykanci, rozpoczynają koncert. Jest gwarnie, wesoło, publiczność rozbawiona i zaciekawiona. Muzykanci wprowadzą za chwilą aktorów na scenę, otwartą, poszerzoną o duże proscenium, zabudowaną podestami. Będzie czas na żarcika kierowane przez aktorów do publiczności, aby wszyscy mogli sobie uprzytomnić, że właśnie przyszli do teatru, ale jeszcze nie pogasły światła na widowni, jeszcze spektakl się nie rozpoczyna. I zanim padną pierwsze strofy prologu, ze sceny aktorzy zamanifestują swoją Solidarność ze strajkującą służbą zdrowia i poprą żądania o przeznaczenie dwóch procent dochodu narodowego na kulturę. Tak to rzeczywiste problemy dnia dzisiejszego wysuwają się na pierwszy plan, odwlekają chwilę, w której usłyszeć możemy Szekspira: Dw