Praca nad realizacją "Zemsty nietoperza" w Teatrze Muzycznym przebiegała niespokojnie. Najpierw reżyser Robert Skolimowski zdziwił się, że na tydzień przed premierą nie ma z kim pracować na próbach, bo cały s zespół - był zaangażowany w przedstawieniach "Les Miserables". Nie miał również sceny, na której mógłby próbować. Zajęcia z resztkami obsady odbywały się zatem w toaletach i garderobach. Potem okazało się że nie ma rekwizytów. Zdenerwowany reżyser poszedł sobie do domu. Dzięki prywatnym koneksjom zdobył jednak od Dowództwa Marynarki Wojennej potrzebną tubę, a od pana Skowronka pokaźną dotację i kiełbasę na bankiet. Admirałowie i pan Zygmunt podobno lubią ten teatr, bo bez zbędnych formalności dostarczali to, co mogli. Kluczowy udział miała w tym przedsięwzięciu pani Małgosia B.-F. znana fotograficzka. Pomocy w uruchomieniu zaprzyjaźnionych sponsorów udzieliła z przyjaźni do własnego męża, który gra w spektaklu. Kolejna,
Tytuł oryginalny
Zemsty...
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wybrzeża nr 72
Data:
27.03.1993