EN

26.02.2015 Wersja do druku

Zbigniew Zamachowski: Życie nie na sprzedaż

- Myśli się o nas dosyć sztampowo, tymczasem ja lubię szukać i kombinować w sposób nieoczywisty, ponosić jakieś ryzyko. Jestem bardzo wdzięczny Robertowi Glińskiemu, że obsadził mnie jako kalekę, jak i Wojciechowi Marczewskiemu, u którego mogłem zagrać nauczyciela. To jest kwestia podjęcia ryzyka przez reżysera. Rozmowa z aktorem Teatru Narodowego w Warszawie.

Czeka Pan na starość? - Powiem tak: liczę na to, że jej doczekam. Ale też próbuję w tym czekaniu zachować spokój. Wszystko ma swój porządek. Pytanie miało związek z Pana życiem zawodowym. Bo ostatnia rzadko oglądając Pana na ekranie, można odnieść wrażenie, że zabrakło bohaterów, których mógłby Pan zagrać. Może kiedy włos posiwieje, zmarszczki się pojawią... - ... brzucha przybędzie... Właśnie. Wtedy posypią się propozycje. - Autoanaliza nie jest moją mocną stroną, ale skoro pani nalega... Znalazłem się w dość dziwnym momencie: nie jestem ani młody, ani stary, a ról dla facetów w tym wieku nie ma zbyt wiele, przynajmniej w kinie. Owszem, grywam w filmach, ale pomniejsze role i coraz rzadziej. Bardzo liczę, że powtórzy się casus Mariana Dziędziela. Na długie lata o nim zapomniano i nagle zaczął występować niemal we wszystkich filmach. Jakie role lubi Pan grać? - Wszystkie te, które nie są jednowymiarowe.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zamachowski: życie nie na sprzedaż

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Gazeta Krakowska nr 47

Autor:

Danuta Nowicka

Data:

26.02.2015