Magia sali Teatru Małego tak działa, że każde przedstawienie musi się tu udać. Oczywiście, to tylko złudzenie. Potrzeba do tego reżysera, który zdaje sobie sprawę z warunków tej sceny i znakomitych aktorów. Jak w przedstawieniu "Wygnańców" Joyce'a. Scena jest pusta, bez dekoracji, bez mebli, prawie bez rekwizytów. Aktor staje na niej sam i swoją grą, głosem, spojrzeniem, ciałem wyczarowuje cały świat sztuki, w który widz ma uwierzyć. Publiczność jest tuż, tuż - czuwa. Każdy nie dość oszczędny ruch, każdy nie dość opanowany grymas uwielokrotnia się w jaskrawość, daje fałszywe tony w brzmieniu całości. Andrzej Łapicki jako reżyser zadbał, aby w "Wygnańcach" takich tonów nie było. Na pustym kwadracie sceny poruszał aktorami z matematyczną precyzją w obliczeniu każdego efektu teatralnego. Zrzucił wszelkie elementy rodzajowe czy naturalistyczne, które by tę sztukę postawiły na krawędzi śmieszności. Wydobył nurt wewnętrzny z
Tytuł oryginalny
Zawsze pozostaje wątpliwość
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 69