Nie do wiary, ale ostatnim razem sztuka Gabrieli {#au#163}Zapolskiej{/#} gościła na scenach Teatru Polskiego dwadzieścia lat temu! Czasy, kiedy Kazimierz {#os#44087}Wyka{/#} wyrzekał na zalew zapolszczyzny, jak widać, minęły. Teatr zbyt przejął się opowiadaniem, że Zapolska intelektualistką nie jest, że jej diagnozy społeczne na milę pachną płycizną, że pod względem literackim płody jej talentu rażą niedopracowaniem... To wszystko, oczywiście prawda. Tyle tylko, że Zapolska pozostawiła po sobie garść sztuk, które przy tych wszystkich zastrzeżeniach nadają się naprawdę do grania. Jednego bowiem nie sposób autorce odmówić: instynktu sceny. Dobrze więc się stało, że Bogdan {#os#106}Baer{/#} sięgnął po "Pannę Maliczewską", w pierwszej połowie lat 50. sztandarowy utwór służący zohydzaniu mieszczaństwa i demaskowaniu obłudy kapitału. A dziś? Niezależnie od anachronizmów i naskórkowej diagnozy, dziś "Panna Mali
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Nasze Codzienne nr 15