Nowa premiera Teatru im. Słowackiego w "Miniaturze" nie okazała się bynajmniej miniaturową adaptacją sceniczną słynnej powieści F. Kafki "Zamek". Wręcz przeciwnie, spektakl to rozbudowany, wchodzący i wychodzący (w inscenizacji) do wszystkich kątów sali, a nawet pod sufit. Scenariusz zaś tak przebudowany, że stracił właściwie kontakt z dziełem Kafki, nie mówiąc o kontakcie z publicznością, która - niezależnie od stopnia wtajemniczenia w problematykę utworu (z lektury) - przez 3 godziny obcuje z "wariacjami na temat" wizji autora "Zamku". Co uwidacznia się w czołganiu i chodzeniu na czworakach, jako tych środkach wyrazu u młodszych aktorów, które mają zastąpić normalną grę. Natomiast starsi aktorzy męczą się wygłaszaniem przydługich monologów (oryginalnego tekstu Kafki), czym inscenizator do reszty obrzydza widowni - i książkę, i pisarza. A widownia słucha tego, cz
Tytuł oryginalny
Zamek
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Południowa nr 266