EN

4.09.2013 Wersja do druku

Zamach na własny spektakl

"Koniec to nie my" w reż. Marcina Libera w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

"Koniec to nie my" Marcina Libera przerywa dobrą passę Teatru Studio za dyrekcji Agnieszki Glińskiej. Najnowsza premiera Studia według tekstu Carstena Brandaua robi wrażenie spektaklu, który reżyser chce popsuć od samego początku - również dlatego, że z premedytacją zaczyna opowieść od końca. Takie są rozkosze obcowania z tak zwanym teatrem postdramatycznym. Czasami udaje mu się zaproponować zamiast akcji wielkie emocje. Nuda produkowana przez Libera z pewnością się do nich nie zalicza. Reżyser miał prawo pomyśleć, że oparta na faktach historia związku Aishy (Lena Frankiewicz) ze Ziadem (Marcin Bossak), terrorystą, który zaatakował World Trade Center, mało kogo zaskoczy. Znamy ją wszyscy. Liber mógł nam jednak oszczędzić wywieszania na ścianie Malarni spisu trzynastu feralnych części spektaklu. Nie byłoby przynajmniej wiadomo, jakie będą etapy naszej męki. Postdramatyczność utworu wykonywanego z towarzyszeniem dwóch śpiewających

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zamach na własny spektakl

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 206 online

Autor:

Jacek Cieślak

Data:

04.09.2013

Realizacje repertuarowe