EN

15.01.1972 Wersja do druku

Zadumany "Porfirion Osiełek"

Pierwsza (a także ostatnia) scena tego spektaklu przywodzi na myśl lub inaczej parafrazuje obrazy z "Naszego miasta" Wildera; trochę ulotnego smętku, zadumy, nieco rzewności. Nic, lub prawie nic z Gałczyńskiego, takiego jakim go znamy, jakim chyba był. A potem, obserwując przygody tytułowego bohatera, delektując się celnymi powiedzonkami, podchwytując (z rzadka!) ton drwiny, śmiejemy się, jednak nieco melancholijnie. Każdy żart wydaje się taki jakiś tęskny, taki dziwnie odległy. Gdzie się podział dowcip, sarkazm, autoironia? Czyżby okazało się, że tak niełatwo pobudzić naszą wesołość, a może - sprawy i rzeczy są aż tak odległe? Wszak właśnie tu, w tej młodocianej powieści Gałczyński wykpiwał to, co widział i to, w czym brał udział; portretował osoby z własnego otoczenia, odtwarzał sytuacje, w których sam uczestniczył; mowa o sławnych w biografii poety "biesiadach w Milanówku". Ustawiał to wszystko - osoby i rekwizyty, jak w dobrym

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zadumany "Porfirion Osiełek"

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 12

Autor:

Maria Kosińska

Data:

15.01.1972

Realizacje repertuarowe