Miguel Cervantes de Saavedra wykpił znakomicie niespokojne duchy, które, nie mogąc znaleźć szczęścia w sobie samych i w środowisku, w jakim żyły, wyruszały w daleki świat po złote runo złudzeń. Zapomniał jednak przy tym, że i on sam był również... Don Kichotem.
Młodość miał niespokojną. Przewędrował wtedy w pełnej zbroi rycerskiej Włochy. Brał udział w morskiej batalii pod Lepanto. Z kolei jako chrześcijański niewolnik męczył się pod skwarnym niebem Maurytanii. Potem znowu wojował, a jeszcze później szukał ucieczki od nie najlepszej rzeczywistości w pracy twórczej, której owocem były m. in. tragedia "Numancja", "Przykładne nowele", romans "Persiles i Sigismunda", a przede wszystkim znakomite "Życie i czyny sławnego hidalga Don Kichota z Manchy". W założeniu swoim jest to pełna przedniego humoru i świetnych sytuacji satyra - kapitalna parodia rozpowszechnionych wówczas romansów fantastycznych o błędnych rycerzach. Sam jednak Don Kichot stał się niejako uosobieniem tęsknoty za tym, czego nie może dać codzienne życie - symbolem szlachetnego, a niezaradnego idealizmu, rozbijającego się - w sposób często komiczny - o prozę realnej rzeczywistości. Tak od wieków patrzymy na tę tragikomiczną postać