- Zastanówmy się, jak opisywane są kobiety - seryjne morderczynie? Mamy na przykład Barbie Killer, a obok Kubę Rozpruwacza. To pierwsze brzmi naiwnie, śmiesznie, drugie poważnie, wręcz dumnie - rozmowa z KATARZYNĄ RADUSZYŃSKĄ, reżyserem spektaklu "Cudowne morderczynie".
Joanna Krężelewska: "Cudowne morderczynie" to spektakl o kobietach. Fabuła jest jednak dość tajemnicza. Katarzyna Raduszyńska: To opowieść o tym, jak kobiety radzą sobie z życiem, jak biorą je w swoje ręce. Morderczynie spotykają się na urodzinach jednej z nich. - Tak. A resztę trzeba zobaczyć samemu. Tekst pisała Pani wspólnie z Łukaszem Molskim. Skąd czerpaliście inspiracje? - Spektakl jest jakby echem tematyki poprzedniego, zatytułowanego "A nie z Zielonego Wzgórza". Mówił on o relacjach kobiet ze światem, kobiet między sobą, córek i matek. Tym razem punktem wyjścia jest mordowanie jako instrument feminizmu. I choć brzmi to dziwnie, to zastanówmy się, jak opisywane są kobiety - seryjne morderczynie? Mamy na przykład Barbie Killer, a obok Kubę Rozpruwacza. To pierwsze brzmi naiwnie, śmiesznie, drugie poważnie, wręcz dumnie. Kobiety w spektaklu anektują mordowanie, jako coś kulturowo przypisanego mężczyznom. Zawłaszczają ich