EN

7.11.2007 Wersja do druku

Zabobon, czyli niewypał

"Zabobon, czyli Krakowiacy i Górale" w reż. Janusza Józefowicza w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Dorota Szwarcman w Polityce.

Widowisko przypomina dożynki z czasów Gomułki. "K+M+B 1959" - taki napis widnieje na belce stodoły, w której rozgrywa się część akcji w spektaklu "Zabobon, czyli Krakowiacy i Górale" w Operze Narodowej. Ta data to ponoć rok urodzenia reżysera i choreografa Janusza Józefowicza, ale gdyby ktoś się nie zorientował, mógłby się domyślać, że rzecz ma się dziać w tym właśnie roku. I rzeczywiście, to, co widzimy na scenie, przypomina dożynki z czasów Gomułki na nowym jeszcze wówczas Stadionie Dziesięciolecia. Estetyka podobna, poziom nawet niższy, bo na owych dożynkach pokazywano skomplikowane struktury plastyczno-choreograficzne typu takich, jakie można dziś jeszcze obejrzeć w Korei Północnej. W Operze Narodowej zaś choreografia jest dość prosta, wręcz rozczarowująca dla tych, którzy po Józefowiczu spodziewali się fajerwerków. Spektakl jest po prostu brzydką ramotą, odbębnioną z powodów rocznicowych (jest to wersja Karola Kurpińskiego, a

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zabobon, czyli niewypał

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka nr 45/10.11

Autor:

Dorota Szwarcman

Data:

07.11.2007

Realizacje repertuarowe