EN

26.10.1985 Wersja do druku

Zabijanie <>

Reżyser Jan Różewicz zrobił wszystko, aby zabić "Smoka", Każdy, kto zna tę sztukę Eugeniusza Szwarca, przyzna, że nie było to (bo i być nie mogło) zadanie łatwe. A jednak autor "Smoka" został pokonany. Na zielonogórskiej scenie nic się nie ostało z poezji i mądrego przesłania jego sztuki.

Zamiast obiecywanej baśni dla dorosłych, zobaczyliśmy wiejące amatorszczyzną widowisko, którego jedyną możliwą do odczytania koncepcją jest sceniczna ilustracja literatury. Trzeba przyznać, że ilustracja to bardzo wierna - widoczne są wysiłki reżysera, by wszystko było tu "jak prawdziwe". Jeśli więc Szwarc pisze w didaskaliach, że "głowa Smoka z hukiem spada na plac", to z góry naprawdę spada kukła smoczej głowy. Jeśli Lancelot ma zniknąć dzięki czapce niewidce, to znika rzeczywiście, osłonięty wielką chmurą dymu, przez którą widzowie nie widzą zresztą, co się dzieje na scenie, przez dobrych parę minut. Owa dosłowność okazała się najskuteczniejszym sposobem na poezję - fruwający barwny motyl został dokładnie przyszpilowany i stał się martwym okazem muzealnym. Czy można się dziwić, że gdzieś po drodze uleciała z niego dusza? I że widz zaczyna się w końcu zastanawiać, o co w tej naturalistycznie pokazanej baśni chodzi? Szkod

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zabijanie <>

Źródło:

Materiał nadesłany

"Gazeta Lubuska" nr 251

Autor:

Danuta Piekarska

Data:

26.10.1985

Realizacje repertuarowe