Per Olov Enquist jest już u nas znany. Prawda, znajomość to jednostronna. Ceniony w Szwecji prozaik, w Polsce funkcjonuje właściwie wyłącznie jako autor sztuki o Strindbergu pt. "Noc trybad". Przed kilku laty, w sezonie 1977/78, miała ona w naszych teatrach niemałe powodzenie. Czy mieć je będzie również nowa sztuka Enquista pt. "Z życia glist", wyrokować trudno. Zalety ma wszakże bezsporne. Świetny, gęsty dialog, który daje pole do popisu reżyserowi oraz aktorom; wyraziste i pogłębione psychologicznie postaci, ponętny dla publiczności temat. Rzecz jest bowiem o ludziach sztuki, o artystach. Najpierw ona - Johanne Luise Heiberg, muza epoki, która, jak pisał Jarosław Iwaszkiewicz, "stała się legendą. Uroczą legendą dziewiętnastego wieku. Aż do zejścia ze sceny legenda ta otaczała ją nimbem poezji, uwielbienia, uroku. Trudno sobie wyobrazić dzisiaj to powodzenie, które wielka aktorka miała wśród publiczności, i wpływ
Tytuł oryginalny
Z życia glist
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 10