TEATR STOŁECZNY: "Orfeusz w piekle", operetka Offenbacha
Dziesiąty teatr powstał w Warszawie: Wielki, Rozmaitości, Polski, Mały, Letni, Nowości, Praski, Powszechny, Dramatyczny i od wczoraj "Stołeczny". Jeżeli dodamy dwie artystyczne sceny: "Czarny kot" i "Qui pro quo" będziemy mieli tuzin przybytków sztuki, w których co wieczór gromadzą się tłumy publiczności, szczelnie zapełniającej widownie. Siedziba teatru Stołecznego, odświeżona ładnie i z wielkim nakładam jest największą ze wszystkich, mieści się w niej bowiem około 1,600 osób! Zmieniała ona kilkakrotnie nazwy, a jako "teatr Zjednoczonych", pod dyrekcją Kazimierza Zalewskiego zdobyła bardzo piękną kartę, dzięki wystawieniu "Irydiona" (zanim go ujrzeliśmy na inauguracji teatru Polskiego). Do tej tradycji zdaje się powracać nowa dyrekcja z p. Tadeuszem Kończycem na czele, choć w innym kierunku. Teatr Stołeczny zamierza dawać operę komiczną, muzykę lekką, operetkę w szlachetnym stylu. Inauguracja wczorajsza dobrze wróży o tych usiłowania