Na rozśpiewanej nowohuckiej scenie pojawiły się anioły i diabły, pasterze i bydlęta, sam Bóg Ojciec i Najświętsza Panienka, stary Józef i okrutny Herod. Wszystko to za sprawą pastorałki "Po górach, po chmurach..." z tekstem Ernesta Brylla i muzyką "Skalda" Andrzeja Zielińskiego, wyreżyserowanej przez Krzysztofa Orzechowskiego. Kariera Bożonarodzeniowych widowisk zaczęła się w kościele, do którego wprowadzili je - naśladując swoich włoskich braci - polscy franciszkanie. Dopóki figurki Świętej Rodziny i witających Dzieciątko pasterzy pozostały nieruchome i nieme, wszystko było w porządku. Hierarchii kościelnej nie przeszkadzało nawet, że w świątecznej szopce pojawiły się bardzo świeckie postaci rzemieślników, Żydów, handlarzy i złodziei. Później jednak ojcowie zakonni, nie przewidując niczego złego, wpadli na pomysł, aby bohaterów ożywić i obdarzyć głosem. Betlejemska opowieść stopniowo urozmaicona została za
Tytuł oryginalny
Z kruchty do teatru
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska nr 295