EN

17.03.1998 Wersja do druku

Wzruszenie

Raz na jakiś czas, niestety coraz rzadziej, zdarzają się przedstawienia, w których nie idzie o wielkie rzeczy. Mówią o prostych uczuciach, wywołują wzruszenie - radość, śmiech, łzy. Potem długo nie można o nich zapomnieć. To przypadek "Człowieka z La Manchy" z chorzowskiego Teatru Rozrywki. Józef Opalski reżyseruje rzadko. Do dzisiaj pamiętam Brechtowski recital "Zagraj mi melodie z daw­nych lat". Wbrew polskiej tradycji songi autora "Mahagonny" śpiewa­ła artystka operowa, Bożena Zawiślak-Dolny, dystansując wszystkie polskie konkurentki. Ale trudno się dziwić. Opalski odebrał dobrą szkołę. Zafascynowany teatrem Strehlera, Ronconiego, w miarę możliwości przenosi na polski grunt doświadczenia z przedsta­wień mistrzów. Teatr Opalskiego idzie na prze­kór współczesnym scenicznym modom. Zawsze najważniejszy jest tekst, muzyka, ewentualnie libretto. Artysta należał kiedyś do zaprzy­sięgłych obrońców myśli Sławomi­ra Mrożka, gdy sformu

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wzruszenie. Chorzowski musical w Warszawie

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 64

Autor:

Jacek Wakar

Data:

17.03.1998

Realizacje repertuarowe