Premierę poprzedziła fala plotek, przesyconych niepewnością, czy to, co zobaczymy na scenie, będzie jeszcze dramatem. Wyspiańskiego, czy raczej samoistnym dziełem reżysera. Bernard Ford Hanaoka, który zaprezentował się zielonogórskiej publiczności przedstawieniem "Fantazego" zrobionym normalnie - "po bożemu", na Wyspiańskiego targnął się pono z ostrą żyletką. Jak się ma rzeczywistość do przedpremierowej plotki? Tak jak to często z plotką bywa - jest w niej odrobina prawdy. Dramat został rzeczywiście mocno na scenie odmieniony - wiele scen poprzestawiano, wiele wycięto, a i trochę dodano. Obawy o skutki targnięcia się na narodową świętość były jednak przedwczesne i - jeśli przypomnieć sceniczne dzieje sztuki Wyspiańskiego - przesadzone. Bo z "Wyzwoleniem" robiono już wszystko (lub prawie wszystko). Przedwojenny Kraków oglądał sztukę wystawioną w krakowskiej kawiarni plastyków przez awangardowy teatrzyk Cricot. Konrad
Tytuł oryginalny
Wyzwolenie S.Wyspiańskiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Lubuska nr 15