EN

5.07.1970 Wersja do druku

Wysysanie matki staruszki

Ulubioną zabawą surrealistów było odrealnianie przedmiotów. I tak np. odrealnianiu podlegało żelazko, w które od spodu wbito ostro zakończony hak. Żelazko stawało się więc parodią znanego przedmiotu. Wyzwaniem, rzuconym jego funkcji. Takim właśnie żelazkiem są sztuki Witkacego. Proroka we własnym kraju, który przyszedł za wcześnie, by ktokolwiek mógł go oczekiwać. Dopiero dziś potrafimy ogarnąć jego wyjątkowość w naszej niebogatej literaturze dramatycznej. Krzepiącej częściej serca niż umysły. Jak głos niezmaterializowanego Ojca - Witkacy odzywa się w swych następcach. Twórczych kontynuatorach. Końcowe sceny "Matki" są przecież pierwszym aktem sztuk, napisanych po latach, zapowiedzią, iż ciąg dalszy nastąpi... Reguły gry zaproponowane przez Witkacego z każdym rokiem odpowiadają coraz bardziej naszemu poczuciu humoru. My już na własnej skórze przekonaliśmy się, że tragedia jest niemożliwa, a farsa nas usypia. Pozostaje jedynie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wysysanie matki staruszki

Źródło:

Materiał nadesłany

Szpilki nr 27

Autor:

F.Z.K.

Data:

05.07.1970

Realizacje repertuarowe