EN

5.10.2010 Wersja do druku

Wyginam śmiało ciało...

Performerka Renata Piotrowska swoją przygodę z tańcem zaczęła dopiero na studiach w szkole teatralnej. Obecnie jedna z prekursorek kontakt-improwizacji w kraju przekonuje, że to najlepsza metoda taneczna - pisze Katarzyna Grabowska w Metrze.

Tańczą w dżinsach, trykotach, piórach albo we fraku. Jedni codziennie, inni raz na tydzień albo tylko podczas wakacji. W czasie, gdy w szkołach tańca zaczynają się jesiennie zajęcia, rozmawiamy z ich uczniami i instruktorami. Co, jak i za ile tańczy się w Warszawie? Od małego Ludzie związani z tańcem przeważnie zaczynali już w dzieciństwie: Ula Sośkiewicz zanim zajęła się jazzem, od 10. roku życia trenowała akrobatykę, Jacenty Matys zamienił sport na taniec już w podstawówce. Ale Dobrochna Choryncka-Chudy, matka dwóch dziewczynek, zaczęła tańczyć dopiero, kiedy jej kilkuletnie pociechy poprosiły o zapisanie na rytmikę. Chociaż nie miała partnera, sama dołączyła do grupy początkującej z tańca towarzyskiego i... połknęła bakcyla. - To już czwarty rok, kiedy chodzę na zajęcia i naprawdę się wkręciłam. Uwielbiam tańczyć, a przecież nie byłam nastolatką, kiedy odkryłam tę pasję - przyznaje. Na taniec poświęca 3-4 godziny

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wyginam śmiało ciało...

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Metro online

Autor:

Katarzyna Grabowska

Data:

05.10.2010