EN

13.05.1997 Wersja do druku

Wyblakłe fotografie

"Dybbuk" Szlomieja An-sklego nazywany Jest, chyba trochę na wyrost, żydowskimi "Dziadami". Twórcy Teatru Wierszalin usiłowali dowieść, że tak Jest, albo że tak być może. Nic udało się. Spektakle Wierszalina zawsze miały obrzędową naturę. Były swoistymi świętokradczymi mszami, misteriami skalanymi. Artyści traktowali obrzędy jako pretekst do snucia opowieści o obecności zła, grzechu i nie zawsze możliwym odkupieniu. Tak było w "Turlajgroszku", "Merlinie", "Klątwie". W "Dybbuku" historia ta opowiedziana została raz jeszcze. Na początku jest kadysz. Żydowską modlitwę za zmarłych odmawia starzec, który raz jeszcze odwiedził groby swoich przodków. To w jego pamięci rodzi się widowisko, które jest zarazem obrzędem wywoływania duchów. Aby obrzęd był skuteczny, trzeba jednak duchy pokazać. Problem z duchami na scenie jest stary jak teatr. Wierszalina wpadł na pomysł tyle oryginalny, ile nieskuteczny. Duchy "grane" są przez wyblakłe zdjęcia,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie, nr 110

Autor:

Paweł Goźliński

Data:

13.05.1997

Realizacje repertuarowe