EN

19.07.1979 Wersja do druku

"Wszystko było tak dobrze..."

Udane pod wieloma względami przedstawienie "W małym dworku" w reżyserii Jana Sycza przyjęto jako nieomal przełom w scenicznych dziejach Witkacego. Przy okazji ostatniej przed wakacjami premiery w Teatrze "Miniatura" pisano o chwalebnej rezygnacji z podejrzanych metafizycznych matactw, o rozsądnym porzuceniu zgubnych prób ożywienia idei "Czystej Formy", o ujawnieniu prawdziwego, bo farsowego oblicza awangardzisty, którego dzieło przesłoniły liczne uczone interpretacje, głosy, komentarze... Gdyby nawet można było z powagą przyjąć te na gorąco formułowane diagnozy, to i tak warto pracy Sycza przyjrzeć się bliżej. W tym dworku, który w dyskretnej scenografii Anny Sekuły pozostaje tylko tytułową metaforą, dokonuje się bowiem coś więcej niż niewinna zabawa id duchy. Przypomnijmy tylko scenę finałową: oto po rozwiązaniu intrygi małżeńskiego "czworokąta", którą wieńczy śmierć Zosi i Amelki oraz samobójstwo Dyapanazego Nibka - przy stole zasiadają

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Wszystko było tak dobrze..."

Źródło:

Materiał nadesłany

"Dziennik Polski" nr 161

Autor:

Krzysztof Pleśniarowicz

Data:

19.07.1979

Realizacje repertuarowe