EN

20.12.1990 Wersja do druku

Wprost rozpływa się w ustach

Z drogi prowadzącej przez żołądek do serca korzystały dotychczas spragnione uczucia go­sposie. Ostatnimi czasy tę praktyczną mądrość życiową odkrył teatr dla własnych potrzeb. Po premierze "Tamary" kosztowne bilety w mig rozprzedano: wieść niosła, że serwowana w Studio polędwica wprost rozpływa się w ustach. Menu "Kolacji" w Teatrze Powszechnym jest rów­nie wytworne: pasztet z trufla­mi, szparagi, łosoś, befsztyki z kuropatwy. Przysmaki przeznaczone są niestety tylko dla aktorów - widzowie przełykają ślin­kę, pożądliwie wpatrzeni w pół­miski. Ale do czasu. Doczekaw­szy końca spektaklu mogą - zgodnie z zamieszczoną w pro­gramie wskazówką - pospieszyć do Zajazdu Napoleońskiego, by tam raczyć się potrawami, które kontentowały podniebienia sce­nicznych bohaterów. Jeśli kogo na wykwintne dania nie stać, pozostaje mu zadowolić się excusez le mot - sztuką. A sztuka, jak przystało na francuską "Kolację", jest zręcznie przyrządzon

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wprost rozpływa się w ustach

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza Nr 296

Autor:

Wanda Zwinogrodzka

Data:

20.12.1990

Realizacje repertuarowe