EN

30.12.2005 Wersja do druku

"Wozzeck" na polskich scenach

Władza w PRL uznała, że na "Wozzecka" i tak nikt nie przyjdzie, ale na wszelki wypadek nie dopuściła do jego premiery - pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

Długo musieliśmy czekać na to, aż dzieło Albana Berga [na zdjęciu] pojawi się na naszych scenach. Pierwszą próbę podjął Bohdan Wodiczko, gdy w 1961 r. został dyrektorem Opery Warszawskiej. Był nie tylko znakomitym dyrygentem. Także artystą niebojących się śmiałych wizji, człowiekiem potrafiącym podejmować odważne decyzje, wymagającym wiele od siebie i innych. Wydawał się idealnym kandydatem na dyrektora Opery Warszawskiej, szykującej się do przeprowadzki z tymczasowej siedziby przy ul. Nowogrodzkiej do odbudowanego gmachu Teatru Wielkiego. Nowy dyrektor otrzymał zadanie przygotowania repertuaru godnego wielkiej sceny i zabrał się do jego realizacji z zapałem. Zreformował zespoły, gruntownie odświeżył repertuar, premiery przygotowane za jego kadencji przeszły do historii polskiego teatru, by wspomnieć "Króla Edypa" Strawińskiego, "Zamek Sinobrodego" Bartoka, "Więźnia" Dallapicoli, "Kawalera srebrnej róży" Straussa, "Święto wiosny" Strawiń

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dyrektor nie doczekał

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 304

Autor:

Jacek Marczyński

Data:

30.12.2005