EN

22.06.1999 Wersja do druku

Wóz Drzymały na irlandzkich łąkach

Jak powszechnie wiadomo, nikt tak nie zrobił w konia władz pruskich, jak niejaki Drzymała Michał. Nie otrzymawszy pozwolenia na budowę domu, wepchną[ł] rodzinę do cyrkowego wozu i przez pięć lat grał na nosie zaborcy. Wiadomo też, że nikt tak dzielnie nie stawiał oporu tym, co chcieli nas zgermanizować, jak odważna dziatwa z Wrześni. Te dwa historyczne fakty, z dumą przywoływane w podręcznikach szkolnych, powracają przy okazji "Przekładów" Briana Friela w Starym Teatrze. Tylko poprzez nie mogę sobie wytłumaczyć sens wystawienia tego tekstu pod Wawelem i uczynienia zeń rodzaju akademii ku czci braci Irlandczyków.

Do małej osady irlandzkiej przybywają forpoczty wojsk angielskich, by sporządzić nowe mapy z "poprawnym", jedynie słusznym, angielskim nazewnictwem. Chodzi rzecz jasna o zabór tych ziem i stosunek do tego miejscowej ludności. Tutejsza blond-Wenus zakochuje się w kawalerze znad Tamizy, dając kosza wiejskiemu nauczycielowi. Brat tegoż, sprzyjający Anglikom, orientuje się jednak, że ci mają niecne zamiary i staje po stronie swoich. I to właściwie wszystko, co można by powiedzieć o akcji "Przekładów". Na scenie za to roi się od samych nieszczęść. Pierwsze z nich, bodaj najboleśniejsze, polega na tym, że aktorzy Starego Teatru pod koniec sezonu zapomnieli, jak się gra. Widać to najdotkliwiej na przykładzie Jerzego Grałka, aktora przecież znakomitego, który tu nie wykracza zaiste poza jakieś podawanie tekstu. Bez pomysłu na postać, zmaga się jedynie z utrzymaniem formy, będącego na notorycznym rauszu wiejskiego szkolarza. Ale przecież nie tylko on

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Gazeta Krakowska" nr 143

Autor:

Magda Huzarska-Szumiec

Data:

22.06.1999

Realizacje repertuarowe