Dwa lata Jan Prochyra, dyrektor Teatru Rampa, nosił się z zamiarem wystawienia sztuki Karola Wojtyły "Brat naszego Boga". Zafascynowany muzyką Zygmunta Koniecznego, skomponowaną do "Litanii polskiej" księdza Jana Twardowskiego, zamarzył o połączeniu tego utworu z dramatem Wojtyły. Do współpracy zaprosił ponad 20 śpiewających aktorów z całej Polski, a pieczę nad całością powierzył reżyserowi Pawłowi Aignerowi. W rezultacie powstał spektakl piękny wizualnie, wzruszający muzycznie, marny intelektualnie i słaby pod względem aktorstwa. "Brat naszego Boga" nie jest dramatem łatwym do realizacji scenicznej, szczególnie w warstwie intelektualno-filozoficznej. Bohaterem jest Adam Chmielowski, świetnie zapowiadający się artysta malarz, który porzuca sztukę, by jako brat Albert wieść życie zakonnika. Aigner, wraz z odtwórcą głównej roli Mieczysławem Morańskim, zamiast pogłówkować trochę nad rozważaniami głównego bohatera, po prostu wyciął
Tytuł oryginalny
Wojtyła dla licealistów. Po premierze w Rampie.
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 242