"Bańka mydlana" w reż. Andrzeja Pakuły w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Tomasz Mościcki w Dzienniku Gazecie Prawnej - dodatku Kultura.
Dobrymi chęciami wybrukowano sporo ulic w artystycznym piekle. "Bańka mydlana" z warszawskiego Teatru Dramatycznego jest kolejnym tego przykładem. Szlachetne intencje kładzie wykonanie. W opowieści o młodych ludziach z Tel Awiwu można rozpoznać problemy każdego społeczeństwa: to nie tylko strach przed terroryzmem, ale obawa i odrzucenie obcego, bo "nie nasz", bo jest gejem, bo wyznaje inną religię. Jest więc ten spektakl czymś w rodzaju Zeitheater naszych czasów, a więc teatru bezpośrednio zajmującego się niepokojami czasu, w którym wypadło mu działać. Tylko - jak to się drzewiej mawiało: "Cyryl jest w porządku - ale te metody...". Wiele z tych bardzo słusznych rzeczy reżyser i aktorzy na szkodę samym sobie gubią już to w scenicznym gadżeciarstwie, już to w straszliwym niechlujstwie wykonania młodych aktorów. Ponieważ przedstawienie jest nowoczesne, nieodzownym jego składnikiem muszą być obowiązkowe projekcje wideo. Tam, gdzie wymaga tego akcj