Teatr Mały wrócił - w reżyserii Jasia Sycza - do sztuki Witkiewicza "W małym dworku". Jest to Jeden najdawniej i najczęściej grywanych jego utworów. Oczywiście nie mają żadnego uzasadnienia analogie, snute przez pewnych krytyków, między tą sztuką a poetycko-psychologicznym dramatem Rittnera "W małym domku". Podobieństwo tytułów zawiodło na manowce. Może natomiast sporo wyjaśnić data napisania sztuki: rok 1921. Modne były w tym czasie seanse spirytystyczne, wywoływania duchów. Stały się niemal "epidemią". Po wtóre - rozmawiano już o rozdwojeniu osobowości. Pisano nawet sztuki o podwójnym życiu sędziego-kryminalisty. Witkacy posłużył się tymi motywami, snując na ich tle swój komizm: zuchwały, prowokatorski, makabryczno-groteskowy. Zarazem próbował rozszerzyć perspektywy utworu, dając refleksję o istocie światów - ziemskiego i pozaziemskiego, o cienkości dzielących je granic, a więc i o dziwności istnienia, o której się nie śniło f
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy, nr 280