EN

2.11.2006 Wersja do druku

Witkacy jest na dziś

Jesteśmy wyćwiczeni w oglądaniu perwersji, w gadaniu o seksie, ale paradoksalnie coraz trudniej dobrać się nam do tej wstydliwej sfery erotyzmu, o której pisał Witkacy - mówi reżyser Łukasz Kos

W Teatrze Powszechnym trwają ostatnie próby przed premierą sztuki Witkacego "Nadobnisie i koczkodany". Sztuki, która inspirowała zarówno Tadeusza Kantora, jak i Krystiana Lupę. Teraz sięga po nią Łukasz Kos. Dorota Wyżyńska: Opowiedz o swoim Witkacym. O tym, jak go odkrywałeś. ŁUKASZ KOS: Witkacy to artysta, który był ze mną od dzieciństwa. Idol. Nie znałem jeszcze jego sztuk, ile już ta tajemnicza postać wynurzała się przede mną. Myślałem: "Będę taki jak on". Kiedy dowiedziałem się, że Witkacy napisał pierwszą sztukę, mając siedem lat, szybko zabrałem się do pisania. Ale, niestety, swój pierwszy dramat stworzyłem, mając dziesięć lat. Byłem w tyle. Mój ojciec miał na półce dwa tomy dramatów Witkacego. Czytałem je nie po kolei, dawkowałem sobie, aby się za szybko nie skończyły. Nie rozumiałem ich, a jednak w jakiś szczególny sposób mnie ekscytowały. To szaleństwo, tajemnica - to było wciągające. Nie pamiętam, kiedy pierw

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Witkacy jest na dziś

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Stołeczna nr 256

Autor:

Dorota Wyżyńska

Data:

02.11.2006