EN

23.02.2006 Wersja do druku

Wierny operze

- Przy każdej operze spędzam tygodnie w bibliotekach. Kiedy realizowałem "Turandot", pojechałem na dwa miesiące do Chin. Sam nauczyłem się czytać partytury, chodziłem na zajęcia śpiewaków - mówi MICHAŁ ZNANIECKI, reżyser oper "Hagith" i "Ester" w Operze Wrocławskiej.

Magdalena Talik: Pana stały adres to Turyn. Uciekł Pan do Wrocławia przed olimpiadą? Michał Znaniecki: I tak wyjechałbym wtedy z Turynu. Wszędzie kontrole policyjne, zamknięty ruch, rozkopane ulice, nieczynne metro. Teraz trochę żałuję, ale znajomi przywieźli mi olimpijskie kubeczki na pocieszenie. A jak Pan ocenia ceremonię otwarcia igrzysk? - Częściowo przeładowana szczegółami. Ale było też wiele nowoczesnych pokazów. Szkoda tylko, że zakończył je występ Pavarottiego śpiewającego z playbacku. Sam też startowałem w konkursie na projekt ceremonii. Nie udało mi się, bo nie jestem Włochem. Na festiwalu Musica Polonica Nova pokazuje Pan operę "Hagith" Szymanowskiego, która od 40 lat nie była wystawiana w Polsce. - "Hagith" to wstrząsająca historia opowiedziana dosadnym młodopolskim językiem. Mówienie o pocie, strachu czy gwałcie jest dalekie od konwencji operowej. Albo sytuacja, kiedy umierający człowiek odbywa stosunek z dziewicą, by odzy

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pot, strach i gwałt

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Polskie Gazeta Wrocławska nr 44/21.02

Autor:

Michał Znaniecki

Data:

23.02.2006

Realizacje repertuarowe